Monday, June 18, 2012

Cytuję poniżej abstrakt artykułu, autorstwa blogera FreeYourMind, zgłoszonego na konferencję smoleńską, zaplanowaną na 22.10.2012, odbywać się ona będzie w Warszawie. Źródło cytatu:
http://freeyourmind.salon24.pl/425006,aneks-3#comment_6256686

TYTUŁ:

Problem badania przyczyn i przebiegu „katastrofy smoleńskiej”

ABSTRAKT:

W dniach 11-12 marca 2010, a więc na miesiąc przed tragedią polskiej delegacji prezydenckiej, odbyła się w Wiśle ogólnopolska konferencja naukowa organizowana przez Polskie Towarzystwo Medycyny Sądowej i Kryminologii pod hasłem „Katastrofy jako problem medyczno-sądowy i interdyscyplinarny”. Na tejże konferencji jeden z przedstawionych referatów (opublikowany potem w formie artykułu w kwartalniku Archiwum Medycyny Sądowej i Kryminologii (2010, t. 60, nr 2-3, s. 146-150) autorstwa I. Ptasińskiej-Sarosiek i in., dotyczył katastrofy polskiego śmigłowca na Białorusi, do której doszło pod koniec października 2009, czyli niespełna pół roku przed 10-tym kwietnia 2010. 

Mamy tu przykład katastrofy lotniczej rozgrywającej się za wschodnią granicą Polski i zarazem 1) przykład wykonywania czynności procesowych przez polskich specjalistów, 2) wiarygodną relację świadka, 3) dość szybko podjętą (obustronną) akcję poszukiwawczo-ratunkową w terenie, choć trwającą długo, bo aż do godzin porannych, 4) późniejsze medyczno-sądowe oględziny zwłok wraz z przeprowadzeniem sekcji (z udziałem przedstawicieli naszego kraju), 5) natychmiastowe udostępnie radiologicznej dokumentacji związanej z badaniami identyfikacyjnymi (po jej sporządzeniu w ramach wstępnych oględzin zwłok) itd. 

Jeślibyśmy wedle tych kilku kryteriów spojrzeli na przebieg zdarzeń 10-04-2010 (i w następnych dniach), to – mimo nieporównywalnie poważniejszej skali tragedii – sytuacja wygląda zupełnie odmiennie (nie tylko jeśli chodzi o kwestię wzajemnie wykluczających się zeznań świadków tego, co się miało stać na smoleńskim Siewiernym). Biorąc zaś pod uwagę to, iż do wypadku miało dojść w parusettysięcznym mieście i w okolicach lotniska, a zwłaszcza kilkaset metrów od remizy strażackiej i niespełna kilometr od wojskowego szpitala mieszczącego się w Smoleńsku przy ul. Frunze – to już na wstępie można wykluczyć czasochłonną akcję poszukiwawczą (jaką musiano przeprowadzić „na bezludziu”, nocą, w trudno dostępnym terenie, gdy doszło do katastrofy polskiego śmigłowca na Białorusi). Tym sprawniej powinno więc w Smoleńsku tamtego tragicznego dnia wyglądać „przejmowanie kontroli” nad miejscem zdarzenia i poddawanie go starannym, medyczno-sądowym i kryminalistycznym procedurom. Dlaczego tak się nie stało?


(koniec cytatu za Free Your Mind - link do źródła znajduje się w nagłówku)

No comments:

Post a Comment